top of page
Szukaj

2017 / Część II

  • Roman Kalski
  • 19 lut 2018
  • 4 minut(y) czytania

Wracamy do podsumowania roku 2017.

Lipiec

Z ośrodka PAN Popielno przyjechała do nas klacz Berna P z linii Białki wraz z synem, którego już u nas nazwiemy Bartnik. Klacz jest ma zdiagnozowane RAO, czyli przewlekłą obturacyjną chorobę płuc, czyli w bardzo dużym uproszczeniu po ludzku - astmę. W zamian za oba koniki, kiedyś w przyszłości będziemy musieli przekazać do Popielna klaczkę z linii Wola.

W sierpniu z tą samą diagnozą z ośrodka jeździeckiego w Supraślu trafia do nas klacz Hikora S. Z powodu zaawansowania choroby miała zostać już uśpiona. Dalsze życie otrzymała od lekarz weterynarii Ani Kaczyńskiej, która zadzwoniła i zapytała weźmiecie ją na swoje pastwiska? Hikora S jest u nas do dnia dzisiejszego. Kaszle, ciężko oddycha, ale w sumie daje sobie radę.

Ruszamy na Gródek. Jest takie miejsce na obrzeżach Puszczy Knyszyńskiej, gdzie - oczywiście jak na warunki dzisiejsze - licznie gnieżdżą się ptaki siewkowe. Czajki, krwawodzioby, rycyki, kszyki i dubelty zlatują się co roku na torfowe podmokłe łąki. Ponieważ już dawno temu naukowcy dowiedli, że wypas sprzyja ich gniazdowaniu postanowiliśmy naszymi konikami je wesprzeć. W sumie 8 klaczy z Kalitnika (Beza, Bernika NB, Narnia P, Jagoda, Karmella, Orbita, Nuria NB i Nornica NB) oraz 1 ogier z Tatarowiec (Nadar) pielęgnowały ptasi biotop prawie do końca października. Wyprawa z końmi w obie strony była możliwa tylko dzięki naszym wspaniałym wolontariuszom.

Sierpień

Hmmm...., cóż w sierpniu jak to w sierpniu lato w pełni i można byłoby rzec sjesta. Nasze koniki polskie gryzą trawę, a koniki gryzą gzy, a my to wszystko doglądamy.

Pastwiska pod Gródkiem - ogier NADAR.

Pastwiska w okolicach wsi Trześcianka.

Pastwiska w Kalitniku.

Wrzesień

Jedziemy z wizytą do Popielna na doroczny przegląd hodowlany tabunu stajennego oraz obejrzeć próby dzielności młodych koników polskich. My jednak przede wszystkim chcemy zobaczyć dziki tabun. Znajdujemy go w okolicach jeziora Warnołty. Prowadzi ogier Hawiak. Są wspaniałe!

Od maja w dolinie Górnej Narwi na gruntach PTOP wypasamy 2 stada Polskiej Czerwonej Krowy. Jedno w okolicach wsi Trześcianka, a drugie pod Ploskami. Wrzesień nie sprzyja nam w żadnym wypadku. Zaczyna lać deszcz i to do tego stopnia, że Narew wylewa a my zastanawiamy się czy nie przyspieszać ewakuacji zwierzaków z łąk. Choć w sumie to nie wiem, czy gorszy jest deszcz, czy zrzucanie wody ze Zbiornika Siemianówka. Są dni kiedy nie pada, na dopływach woda opada, a w Narwi jest jej coraz więcej.

Z pastwisk pod Gródkiem zabieramy dwie pierwsze klacze. Tym razem czeka je nie spacer, ale trochę większy wysiłek. Od lewej Norbert Jedzie na Karmelli, a Barek na Jagodzie. Po paru godzinach docierają do Kalitnika, a my kilka tygodni później wiemy, że to nie był dobry pomysł. Karmella ma problem z kopytami, które po kilku miesiącach na torfie okazały się totalnie nie przygotowane na ponad 20 kilometrowy wysiłek. Za to Jagoda - bez problemu.

Październik

Szykujemy się do zimy. Co roku mamy konie do rehabilitacji lub leczenia. Wtedy zazwyczaj trafiają na specjalną kwaterkę pod zabudowaniami. Ponieważ co nieco czas ją nadwątlił musimy wkopać nowe słupki i przybić nowe żerdzie.

Październik niestety nas nie rozpieszcza. Konikom na Trześciance otwieramy wszystkie możliwe pastwiska i zaczynamy organizować transport do domu na zimę. Niestety przetargi w takich sytuacjach to totalna porażka. Pierwsze Polskie Czerwone Krowy wyjeżdżają z pastwisk już od połowy października.

Wracamy z konikami z pastwisk pod Gródkiem.

Wracamy z Białowieży.

Co jeszcze?

Wojtek Syguła zaczyna zajmować się na dobre kopytami naszych koników. W pierwszej kolejności Netka z ochwatem. Póżniej okazuje się, że również Hikora S i Borówka mają ochwat. Baaardzo dużo pracy.

Na zimowe pastwiska do Kalitnika przyjeżdżają 3 klacze ze źrebakami z Tatarowiec (Puszcza Knyszyńska). Z Bartkiem wozimy je cały dzień. Można by napisać słowami piosenki o wilkach "... dzikie, w gęstym lesie wychowane".

A w Koźlikach na pastwiskach szpaki "jeżdżą" na naszych konikach polując na wszystko co ucieka spod kopyt.

Listopad

Wreszcie wywozimy koniki z pastwisk na Trześciance i w Koźlikach. Jesień absolutnie dramatyczna. Tyle wody już dawno nie spadło na podlaską ziemię, Na szczęście firma, która wygrała postępowanie na transport okazałą się bardzo profesjonalna.

Bardzo wielkie podziękowania Pani Mikołuszko ze wsi Koźliki bez której pomocy chyba nie byłoby szans na wyprowadzenie koni z wyspy. I tradycyjnie chwała naszym wolontariuszom :)

Z pastwisk nad Narwią wrócił nasz tabun. Konie zostaną u nas co najmniej rok ponieważ większość z nich jesienią 2018 roku będzie musiała zdać próbę dzielności. Konie przygotowujemy wraz z wolontariuszami. Każdy stały wolontariusz ma swojego pupila. Koniki oswajamy, siodłamy i trenujemy jazdę. Na egzaminie będzie 9 km w siodle z pomiarem chodu i tętna. Zatem będą się liczyć nie tylko umiejętności, ale i kondycja.

Kolejne wizyty Wojtka u naszych koni. Na zdjęciu Netka, klacz kulejąca ze stanem zapalnym i bolesnym ochwatem.

Do Kalitnika w ramach wymiany przyjeżdżają dwie młode klaczki z hodowli w Świeszynie koło Koszalina. Wraz z nimi przyjeżdża zakupiona Borówka klacz z najrzadszej linii Bony.

Jako, że nadchodzi zima wraz z ekipą wolontariuszy któregoś wieczoru siadamy do stołu i rozpisujemy nasz ponad 60cio konikowy tabun na kwatery. W sumie na początku wychodzi, że będzie 6 zimowych tabunów. Później w grudniu okazuje się, że konieczny będzie i tabun nr 7. Tam trafiają konie wymagające opieki weterynaryjnej. W dniu 25 listopada zaczynamy przeprowadzki. W ciągu tygodnia, każdy koń trafia na swoje zimowe miejsce.

Grudzień

Wreszcie kiedy prawie wszystkie konie są na zimowych kwaterach, to mocno spóźnieni odrobaczamy zwierzaki. Przez następne dni obserwujemy, że w tym roku nie jest najgorzej. Słabo wyglądały jedynie konie przywiezione z zewnątrz. Nasze okazały się w miarę, o ile można użyć takiego słowa to "czyste".

Na dobre zaczęło się karmienie. Łącznie 8 paśników metalowych, 1 drewniany i 3 lokalizacje w zadrzewieniach. Jednorazowo dla 66 koników polskich rozwozimy nawet 12 bel. Wystarcza im to na 3-4 dni. Ponieważ w grudniu praktycznie nie było śniegu to konie sporo czasu spędzały szukając jeszcze zielonych źdźbeł trawy.

Wreszcie grudzień to jak każdy inny miesiąc mnóstwo bardzo różnej pracy. Tu płot, tam ucieczka, to oswajanie, i korekty kopyt oraz wszystko inne co jest konieczne przy takiej hodowli.

Jednak nie ma co narzekać. Musimy dbać o konie, albowiem ONE zadbają wiosną i latem o siedliska naszych ukochanych ptaków. A bez ptaków życie byłoby marne i bez sensu.

Ogromne podziękowania naszym wszystkim przyjaciołom bez których zaangażowania na pewno byśmy sobie nie poradzili.


 
 
 

Comments


Zasubskrybuj Aktualizacje

Gratulacje! Zostałeś subskrybentem

bottom of page