Karu - lekcja u Jaśmina
- Romek
- 4 sie 2016
- 3 minut(y) czytania
Karu, 4letni wałach trafił do nas w połowie czerwca tego roku. Wcześniej urodził się i "mieszkał" w Wasilkowie pod Białymstokiem. Kiedy kupowaliśmy tego konika, to już wówczas było widać, że prowadził życie do luzackie. Szacunku do wszystkiego co go otaczało nie było w nim widać nazbyt wiele. Na podchodzenie reagował kładzeniem uszu. Szczerze pisząc miałem poważne obawy, czy coś z tego konika będzie. Po przyjeździe do Kalitnika wraz z jego matką wpuściliśmy Karu do tabunu naszych roczniaków. Szybko okazało się, że oboje przejęli władzę i zaczęli zwyczajnie rządzić. Niestety rządy te zaczęły zmierzać w fatalną. Coraz trudniej było podejść do maluchów. Karu w sposób bardzo natarczywy reagował na każdą próbę kontaktu z maluchami (roczne koniki). Odpędzał, próbował gryźć, a w końcu zaczął mi przed nosem wywijać kopytami. Skracając opowieść w Kalitniku gościnnie pojawił się dyrektor Stada Ogierów w Sierakowie i opowiedział mi podobną historię. Wskazał też sposób który u niego zadziałał. Młodego konia najlepiej wychowa stary koń. I wtedy w głowie pojawiła się myśl, jedno słowo JAŚMIN!!!

Nastał więc ten wieczór czerwcowy - takie niestety mam zapóźnienia :( - i w gronie miłośników kalitnikowych koników podjęliśmy decyzję o przeprowadzce KARU. Od mamusi do Jaśmina. Hehehehe......
Na zdjęciu Mirka i w postawie bojowej, i mocno zaciekawionej nasz "przedmiot" eksperymentu wychowawczego.

Najpierw trzeba było przeprowadzić rozmowę wychowawczą na miejscy żeby spacerek do Jaśmina odbył się w miarę spokojnie. W takich sytuacjach zawsze najbardziej zachwyca mnie spokój reszty tabunu, który dziejącą się obok ostrą akcję ma centralnie gdzieś tam głęboko schowaną. Owszem obserwują, ale absolutnie bez emocji.

Po kilkunastominutowych zmaganiach Karu niechętnie ruszył w siną dal zostawiając tabu, którym już rządził niepodzielnie wraz ze swoją mamą KARMELLĄ.

Po drodze wyrwał się nam jeszcze, ale ostatecznie i tak trafił do szkoły szefa JAŚMINA.

Pierwszy kontakt. Zjeżony KARU (pierwszy z prawej), a za nim ze skulonymi uszami JAŚMIN i chyba HENIO.

To co widać za robiącym nawrotkę JAŚMINem to rozwiany ogon uciekającego w przeciwną stronę KARU.

Nawrotka i ponowny atak JAŚMINa. KARU chwilę próbuje postawić się, albowiem w końcu to on do tej pory wszystkich ganiał, ale jedyne co z tego wynikło to ...

... ucieczka i, no właśnie i co? Bardzo nie lubię gdy koniom nadaje się cechy ludzkie. One na pewno myślą w innych kategoriach, wymiarach. Czy to instynkt czymś tam w tej głowie kieruje?

Wypędzony. Odrzucony. Niechciany. Czy już zaczyna rozumieć, że trzeba nauczyć się SZACUNKU, żeby być w tabunie? Że trzeba sobie na to zasłużyć?

I kolejna próba wejścia do tabunu JAŚMINa, ale nadal bez pokory i szacunku.

Atak innych koni z tabunu i rozpaczliwa obrona KARU.

I ostateczna ucieczka. JAŚMIN w pogoni za KARU. Skazanie na samotność poza tabunem.
Lekcja pierwsza KARU to: zrozumienie, że każdy koń ma swoje miejsce w dzikim tabunie, albo się dostosujesz albo do widzenia; żeby wejść do tabunu trzeba mieć w sobie szacunek do starszych i mądrzejszych oraz pokorę. Inaczej zęby, kopyta i końskie manto.

Niesamowite było to, że wraz z JAŚMINem do "rozmowy" z KARU często ruszały jeszcze 2, 3, a nawet 4 inne koniki z tabunu. Tabun jest zwarty i poukładany. Wszystkie konie znają swoje miejsce, choć czasem wyglądało to tak jakby na grzbiecie JAŚMINa, rozumianym jako jego zęby i kopyta, swoje ego chciało podciągną jeszcze parę co niższych w hierarchii koników.

Na zdjęci autor i nasz kalitnikowy nauczyciel konikowych zwyczajów JAŚMIN. Już po lekcji udzielonej KARU.
Przez ponad 3 tygodnie KARU był odpędzony z tabunu. Nie połączył się z nim. Na jego grzbiecie przybywało śladów po ugryzieniach i zapewne kopytach. Zmienił się. Zeszło z niego powietrze i skończyło się kładzenie uszu na dzień dobry. Trzymał się przez płot starego tabunu z KARMELLĄ, ale one - inne konie - już nie trzymały się jego i bardzo często był sam. Aż przyjechał Norbert i zaczęła się lekcja nr 2 pt. relacje z człowiekiem. O tym to już przy innej okazji.
Comments