Z wizytą w Cimaniach
- Romek
- 2 cze 2016
- 2 minut(y) czytania
Jakiś czas temu pisałem o naszych dwóch konikach, które trafiły pod opiekę Natalki i Gabrysi do wsi Cimanie (gm. Kuźnica). W miniony weekend odwiedziliśmy Lawendę i Nurzyka sprawdzając jak się im tam wiedzie.
Oto krótka relacja z naszej wizyty:

Jest parę informacji wartych podkreślenia wynikających z przekazanych nam doświadczeń kilkutygodniowej hodowli koników. Pierwsza - jeśli macie ogrodzone podwórko to zapomnijcie o kosiarce; koniki wyskubią rawkę. Druga - wraz z trawą mogą zniknąć co pyszniejsze ulubione kwiatki gospodyni. Na zdjęciu: Gabrysia, Lawenda i Aneta.

W pudełku też może być coś pysznego. Joachim i Lawenda.

A miłość nie jedno ma imię :) Przytulanki w wykonaniu Lawendy i Anety.
W czasie podwórkowej części sesji fotograficznej Nurzyk z Natalką mieli inne zajęcia na które niestety uwagi nie zwrócił na fotograf. Stąd przechodzimy do części terenowej.

Gospodarstwo Joanny i Bogdana (rodziców dziewczynek) położone jest w przepięknym miejscu na wzgórzu wznoszącym się nad doliną rzeki Sidra. Wzgórze ma ponad 170 m n.p.m., a dolina Sidry już tylko 151 m n.p.m. Te 19 m różnicy tu na Podlasiu to jest COŚ! Coś co daje rozległy - jak dla mnie - zapierający dech widok.
Na zdjęciu od lewej: Gabrysia, Lawenda, Nurzyk, Romek, Aneta, Norbert i Natalka.

W połowie wzgórz rośnie wielka, stara sosna. I na też zapiera dech w piersiach. Ogromna!

W zachodzącym słońcu dotarliśmy nad rzekę. W Cimaniach rzeka Sidra to dopiero jej początek i stąd przypomina bardziej strumień. Nurzyk i Lawenda urodzone w Kalitniku nie znały płynącej wody. To dla nich zupełnie coś nowego i początkowo były bardzo nieufne. Koniki jednak nie byłyby konikami gdyby ich wrodzona ciekawość nie zwyciężyła.

I najważniejsza obserwacja. Koniki mają się w Cimaniach jak pączki w maśle, czyli ich brzuszki zaokrąglają się jak na drożdżach.
Do zobaczenia maluchy :)
Comments