W drodze do wsi CIMANIE
- Romek
- 9 maj 2016
- 3 minut(y) czytania
Jakiś czas temu pisałem, że w Kalitniku pojawiły się dwie dziewczyny szukające koników do wzięcia ich pod opiekę. Gabrysia i Natalka (za delikatną sugestią Norberta) wybrały do hodowli Nurzyka i Lawendę. Oba koniki urodziły się w ubiegłym roku w Kalitniku. Są troszkę inne niż nasze pozostałe roczniaki, gdyż prawdopodobnie ich ojcem był ogier nie będący konikiem polskim. Jest zatem szansa, że będą miały cechy zarówno konika polskiego, jak i typowego wierzchowca pod siodło.
Tak, czy inaczej dziś Nurzyk i Lawenda ruszyły z Kalitnika w drogę do Gabrysi i Natalki, w drogę do wsi Cimanie.
Na pastwisku:

Kalitnik. Tabun naszych roczniaków pasący się pod wieżą widokową.

Na pastwisku jako pierwszy podszedł do nas Nurzyk. Okazało się, że od minionego weekendu zgubił swój czerwony kantar.

Po chwili pojawiła się też Lawenda (trzymana przez Norberta) wraz z resztą tabunu.

Ażeby podpiąć Nurzyka pożyczyliśmy kantar od innego źrebaka i oba koniki były gotowe do rozpoczęcia swojej wielkiej wędrówki. Mariusz z Nurzykiem i Norbert z Lawendą.
W drodze z pastwiska do przyczepki:

Wcześniejsza praca włożona w oba koniki już procentowała. Oba bez problemu dają się prowadzić reagując na nasze polecenia.

Jeszcze ostatni kalitnikowy mleczyk :(

Ostatni rzut końskiego oka na centrum naszej kalitnikowej metropolii.

Przed załadunkiem, tak na wszelki wypadek, sprawdziliśmy czytnikiem czy aby na pewno te konie które prowadzimy to są Lawenda i Nurzyk. Transpondery ukryte w ich szyjach potwierdziły nasz wybór.
I hop do przyczepki:

Koniki stanęły przed nie lada wyzwaniem. "Gdzie oni nas prowadzą!!!"

"O nie! Nic z tego!! My na pewno tam nie idziemy!!!"
I tu pomijamy sprawozdanie z samego załadunku i w żadnym wypadku nie chodzi tu o drastyczność scen. Robiący te zdjęcia musiał odłożyć aparat żeby pomóc "ukierunkować" koniki do ich boksów w przyczepce.

Koniki już załadowane. Lawenda po lewej, a Nurzyk po prawej stronie. Norbert sprawdza, czy uwiązy są dobrze zawiązane.
Więcej problemów sprawiła nam Lawenda, którą wprowadzaliśmy pierwszą. Gdy wydawało się nam, że jest już na miejscu uwiązana to przykucnęła na zadzie i zrobiła tyłem odwrót z przyczepki. W efekcie musieliśmy ją wprowadzać dwa razy. Niestety przyczepki nie są przygotowane do transportu tak niskich koni. Z Nurzykiem poszło łatwiej. Cała akcja jego wprowadzenia nie trwała dłużej niż 5 minut.

Zgodnie z podlaską tradycją oraz wolą Gabrysi i Natalki oba koniki otrzymały na drogę i nowe miejsce gustowne czerwone kokardki :)))

I tyle je było widać w Kalitniku.
Powitanie na rondzie w Cimaniach:

Po ponad godzinie jazdy w uroczej podlaskiej wsi, gdzieś za Sokółką i nie opodal Kuźnicy na słynnym rondzie w Cimaniach na swoje koniki polskie czekały Gabrysia i Natalka.

Co tam dziewczynki, przywitała nas cała rodzina! I ta miejscowa, i ta z Sokółki :) A z okazji przyjazdu Lawendy i Nurzyka dziewczynki miały dzisiaj skrócone lekcje w szkole :)))

A oto rondo w Cimaniach w całej swojej okazałości!

I przepiękny widok z tego ronda na nowe konikowe pastwiska w dolinie rzeczki Sidra.
Wyładunek:

"No to Gabrysiu pokaż, gdzie te koniki mają mieszkać."

"Patrz tutaj, tam gdzie tata drzwi otwiera. Tam będzie ich miejsce, gdy nie będą na łąkach."

I szczęka mi opadła....

Oto zagródka Lawendy :)

Oto zagródka Nurzyka :)
Póki co koniki trafią na pastwisko, a przed ich opiekunami jeszcze zrobienie okien.

A teraz trzymamy kciuki za szczęśliwy wyładunek :) Szczęśliwa Gabrysia :)

"No dobra koniki - wysiadamy!"

Pierwszy wysiadł Nurzyk wyprowadzony przez Norberta.

Druga wysiadła Lawenda wyprowadzona przez Romka.

Po przyjeździe koniki trzeba napoić. Były bardzo zestresowane i niechętnie cokolwiek chciały próbować. Trzeba było zachlupać ręką w wodzie. Podać w dłoni parę kropelek i ...

... udało się. Lawenda pierwsza zamoczyła pysk i napiła się wody.

I wreszcie nasze kalitnikowe koniki polskie - Nurzyk i Lawenda - trafiły na pastwisko ze świeżutką trawą w Cimaniach ...

... pod opiekę Gabrysi i Natalki.
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i dbajcie o nasze koniki. Ściskamy Was :)))
Comments