top of page

W Ancutach akcja "Precz z robalami!!!"

  • Romek
  • 6 mar 2016
  • 3 minut(y) czytania

W niedzielę 6 marca 2016 r. ekipa Zespołu Roboczego PTOP ds. hodowli koników polskich wzięła się za odrobaczanie naszych PTOPwskich i Jackowych koników w Ancutach. W szranki stanęło 29 koników i 7 "człowieków". Swoją drogą ciekawe jak takie koniki nas nazywają? Hmm...?

Powodem podjęcia akcji odrobaczania były niepokojące symptomy z tabunu. Pod koniec stycznia padła nam klacz Jastarnia. W wyniku zleconej sekcji stwierdzono "inwazję" słupkowców (tych czerwonych malutki niteczek) w jelitach. Niestety w tabunie pojawiły się też kolejne konie mające oznaki nadmiernego chudnięcia. Nie było więc na co czekać i nadszedł czas walki z robalami.

Tradycyjnie wszystko zaczyna się od rozmowy z konikami i przekonania ich, że odłownia to nie jest takie straszne miejsce. Gabrysia podąża z tabunem w stronę odłowni, gdzie wcześniej Pan Tadzik (opiekun koników) rozsypał ich smakołyki, czyli suchy chleb.

W odłowni zasadniczo panuje spokój, ale jest on możliwy tylko wtedy, gdy ekipa odławiająca koniki też nie nadurzywa emocji. Konie bardzo szybko odzwierciedlają nasz cechy charakteru. Tutaj wśród koników nerwy to najgorszy doradca.

Nasza strategi "odławiania" jest następująca. Najpierw wprowadzamy do odłowni tyle koników ile da się przekonać po dobroci, czyli na suchy chleb. Później te koniki, które znalazły się w środku przeganiamy do "rękawa", czyli korytarza prowadzącego do poskromu. I ten moment jest uchwycony na zdjęciu powyżej. Jacek (na pierwszym planie) zagania koniki do wejścia do "rękawa", a Romek (w głębi) zachęca je do wejścia dalej. Pierwszy z prawej to ogier Nubis, a przed nim tegoroczny ogierek od Oprawy.

Drugi etap to wprowadzenie koników pozostałych na zewnątrz do pustej części odłowni. Zazwyczaj ten etap wymaga trochę więcej zaangażowania, chociaż i tak ciągnie "wilka do lasu", czyli koniki na zewnątrz do tych co są w środku. Ostatecznie cały tabun podzielony na dwie części zostaje zamknięty w odłowni. Grupa klaczy po prawej to nasze kalitnikowe dziewczyny: Tarnawka (zielony kantar), za nią Nitka (brązowy kantar), obok Lektura (niebieski, odwrócona tyłem), za nią Leda (widać tylko tyłek), a najdalej za nimi Nimfa (widać tylko głowę z czerwonym kantarem).

Po wprowadzeniu Gabrysia sprawdza numer transpondera, żeby wiedzieć co to za pacjent, Z tymi imionami koników czasami niestety są problemy. Większość z imion jest w małym paluszku, ale czasem wszystko się gmatwa i pojawia się wątpliwość. Lepiej mieć porządek.

Romek pilnuje żeby konik nie wypluł pasty podanej przez Izę.Na zagryzkę dostał owies.

W poskromie Nubis, czyli nasz Ancutowy ogier (po Jeholu, 81 pkt. w opisie, 39 pkt. na próbie, hodowla SK Dobrzyniewo), a w pracy od lewej:

- Bożena (nasz notariusz), która zapisywała z imienia i numeru transpondera który konik został oporządzony,

- Romek pomaga Gabrysi odczytać numer czytnikiem,

- Pan Tadzik asekuruje ażeby Nubis nie zabrał się z odłowni bez naszej zgody (choć raczej ta wyciągnięta ręka nie pomogłaby, gdyby jednak zechciał wyjść).

W Ancutowym tabunie mamy już 3 tegoroczne źrebaki. Dwa miesięczne i jeden 4 dniowy. Te miesięczne też musiału dostać pastę do odrobaczenia. Na zdjęciu Iza ze strzykawką z czułością przemawiająca do malucha "No nie bój się, to jest bardzo smaczne. Na pewno polubisz."

"Mamo, mamo, mamo!!! A za co my tu siedzimy?"

"Mamo, mamo, mamo!!! Zaczekaj na mnie! Czy teraz już mogę pobiegać?". Źrebaka żegna Bożena.

Ekipa Zespołu w pracy, a w środku Borowiec (ubiegłoroczny ogierek po Bernice NB i Halu).

Bernika NB, czyli mama Borowca. Bernika NB jest po popielniańskiej Bezie z bardzo rzadkiej linii Białki. Niestety Beza, Bernika i Borowiec wszystkie mają białą odmianę na czole. Pociechą jest to, że Bernika ma dużo mniejszą niż Beza, a zatem jest nadzieja że przy dobrym kojarzeniu z ogierem może uda się wyprowadzić "czystą" klacz. Późnym latem spodziewamy się kolejnego potomstwa od Berniki NB.

I to byłoby na tyle z tej niedzielnej pracy. Tym razem zaoszczędzę wszystkim zdjęć potwierdzających sensowność odrobaczania koników. W każdym bądź razie w odchodach było wszystko, co bowinno było być z nimi wydalone.

Dziękuję: Izie, Gabrysi, Bożenie, Mirce, Jackowi i Panu Tadzikowi. Ku chwale naszych koników:))) Romek.


 
 
 

Comments


Zasubskrybuj Aktualizacje

Gratulacje! Zostałeś subskrybentem

bottom of page