Wojna z robalami
- Romek
- 21 lut 2016
- 4 minut(y) czytania
Od blisko 3 miesięcy w Kalitniku prowadzimy batalię z robalami które od środka "gryzą" nasze koniki. Niestety póki co nie wyszliśmy bez uszczerbku z tej bitwy. W styczniu musieliśmy uśpić półtoraroczną klacz Nowinkę. Stopień zapasożycenia był tak wielki, że pomimo kilku tygodniowej rekonwalescencji pod opieką lekarza weterynarii musieliśmy klacz uśpić. W między czasie okazało się, że niektóre roczniaki i dwulatki też nie wyglądają dobrze. W sumie mamy jeszcze troje pacjentów.
W sobotę przyszła pora na gremialne odrobaczanie wszystkich kalitnikowych koników. Wcześniej za radą Gosi zakupiliśmy ponoć najlepszą pastę na rynku. Na przeciwko naszych 36 koników stanęli: Jarek, Martyna (10 lat), Aneta P., Norbert, Gabrysia, Aneta G., Iza i Romek. Chwilami towarzyszyli nam też Lidka ze Stasiem.
Oto początek histori ...

Sobotni poranek zaczął się od dokończenia sprzątania w zagrodzie naszych rekonwalescentów. Dwa tygodnie temu nie zdążyliśmy ogarnąć wszystkich "kupek" i trzeba było wywieźć resztę. Na placu od dołu w górę: Romek, Jarek, Norbert i Aneta oraz schowane za pasnikiem Nuria, Nocek i Linka.

Niektórzy bardziej niż inni wczuli się w rolę. Tylko jaką rolę? Hmmm.....
Aneta z grabkami :)))

A oto finał sprzątania. Do zespołu aktywistów dołączyli Stasiek i Gabrysia. Za obiektywem stoi Iza, która oprócz aktywnego uczestnictwa w pracach podjęła się roli fotoreportera.
Odrobaczanie zaczęliśmy od 3 naszych rekonwalescentów. Z Nockiem poszło bez problemu. Za Linką i Nurią trzeba było trochę pobiegać, ale i one dość szybko zostały zaopatrzone w pastę. Przełknięcie ułatwia kawałek marchewki lub niewielka garść owsa.
Następnie przyszła kolej na tabun z pastwiska Pana Stasia. Razem 5 koni: Narta, Ninecja, Toska, Werbena i Natrix. Konie niestety po dobroci nie chciały współracować i musieliśmy je "zaprosić" do odłowni.

Na pierwszy plan poszła Narta. Jarek trzyma pyszczek, a Aneta G. aplikuje pastę do gardła.

Następna w kolejce Werbena (1 rok). Iza ze strzykawką pasty szykuje się do je zaaplikowania, a Norbert pomaga trzymać konia.

W poskromie Ninecja (1 rok), która akurat dostaje pastę aplikowaną przez piszącego te słowa Romka oraz Teska (1 rok) czekająca na swoją kolej. Za płotem po prawej stronie czai się tabun Nastki.

Po nieprzyjemnych chwilach z konikami trzeba się jakoś przeprosić. Można porozmawiać lub ...

... mieć w garści marchewki. Aneta G. w jednej ręce trzyma strzykawkę pełną pasty, a w drugiej marchewki.

W tym tabunie do odrobaczenia był jeszcze Natrix (1 rok), ale ten konik to absolutny luzak. Motto "macie pastę to dawajcie też chętnie zjem". Natrixa na pastwisku złapała Martyna i ...

... przyprowadziła do punktu "sanitarnego". Następnie Martyna przy wsparciu Izy zaaplikowała pastę. Natrix łyknął bez problemu i pomlaskał:)))

Natrix w nagrodę zamiast nalepki "Dzielny pacjent" dostał marchewkę od Martyny.
Po 9 konikach przyszła pora na przerwę i ciepłe napoje. Zajadaliśmy się też pysznościami przywiezionymi przez Anetę z Sokółki. Szczególne podziękowania dla jej mamy za pyszne bułeczki. Pozdrawiamy:)
Po przerwie ruszyliśmy po tabun Jaśmina ...

Proszę przyjżyjcie się temu zdjęciu. Z przodu idzie sobie 3 facetów. Za nimi konie. A wszystko to zapędza w stronę odłowni jedna 10letnia Martyna, która jest nie większa niż koniki. Jedyne co mogę napisać to MARTYNO JESTEŚ WIELKA!!!

Zdjęcie niestety nie jest najlepszej jakości ale jako jedyne obrazuje finał wędrówki tabunu Jaśmina. W odłowni jest już Beza, którą prowadziłem na uwiązie oraz Jaśmin. Spośród reszty część weszła od razu, a część musieliśmy trochę "zachęcić", gdyż przed samym wejście do odłowni zmieniła zdanie i cofnęła się na pastwisko.

I obiecuję ostatnie zamglone zdjęcie. Znowu jedyne z taką dynamiką. Wrangler (wałach) najdłużej opierał się wpędzeniu do odłowni. W tle Jarek próbujący nie wypuścić konia na otwartą przestrzeń do lasu.

"Ale o co tu chodzi? My jesteśmy niewinni!" - to pytanie i stwierdzenie zadają sobie 3 źrebaki patrząc w kolejności od lewej strony: Lerka (białe kopytko), Lawenda i Nurzyk.

Nasza konikowa "pielęgniarka". Iza w oczekiwaniu na kolejnego pacjenta.

Ekipa w trakcie pracy. Aneta G. z czytnikiem czipów, Iza podaje do pyska strzykawką pastę. Nad głową konia pomarańczowy kaptur Anety P., która asystuje Izie i podaje kolejne strzykawki. Norbert trzyma głowę konia znajdującego się w poskromie. Romek czeka z kolejnym koniem (tu źrebak) w kolejce. Zdjęcie robi Gabrysia.

I kolejne ujęcie wykonane w trakcie pracy. W odłowni Niagara (1 rok).

A za czym kolejka ta stoi? Jak widać koniki zdecydowanie "luźno" podeszły do sprawy. Momentami bardziej wydawały się zainteresowane nową odłownią niż tym co dzieje się z koniem, który właśnie zażywa pasty na robale.

No i po wszystkim. Kolejnych 15 koników jest już w trakcie kuracji po podaniu pasty na przepędzenie robali. Tabun ruszył do lasu. Na czele idzie Lewa, a za nią Jaśmin.
A my bierzemy się za ostatnią ekipę. Pora na tabun Nastki.

Rusza kolejna wędrówka do następnej odłowni. Od lewej Jarek, Iza, Martyna (daleko, daleko z przodu), Aneta P., Mulina (wlecząca się na końcu tabunu) i flankę od prawej osłania Aneta G.

W odłowni praca wre na całego. Jarek z Romkiem wprowadzają konie do poskromu. Niewidoczna po lewej Aneta P. pilnuje bram i tabunu zamkniętego w odłowni. Gabrysia czytnikiem odczytuje numer transpondera. Iza aplikuje pastę do końskiego pyska. Norbert przytrzymuje głowę, A Martyna zapisuje wszystkow kajecie. Podstawa sukcesu to zgrany zespół i dobra organizacja.

Temu konikowi już dziękujemy za dobrą współpracę.

Po zaaplikowaniu pasty wszystkim 36 konikom Jarek postanowił zmierzyć się z czymś co kiedyś oglądał w telewizji. Tzn. jak to jest wsiąść na dzikiego mustanga i wyskoczyć na jego grzbiecie na arenę, i ile czasu zajmie "brykanie". W końcu się jednak rozmyślił i ....

... zabrał Martynę na przejeżdżkę. Najpier na Nastce na oklep.

W niedzielę obydwoje założyli siodła i ruszyli w świat. Jarek na Mulinie, a Martyna na Nastce.

Również w niedzielę Martyna i Stasiek ucięli sobie pogawędkę z Natrixem. Ah, co to były za opowieści!
A myśmy sprawdzili co w końskiej kupie znajdowało się w 24 godziny po podaniu pasty:


Realnie rzecz biorąc mamy poważny problem z robalami i zapewne w ciągu najbliższych 3-4 miesięcy będziemy mysieli powtórzyć odrobaczanie. To co widać na zdjęciach znalazłem w odchodach młodych 1 rocznych klaczy.
Comments