Zimowa WYPRAWA 2016. Kalitnik - Ancuty
- Romek
- 11 lut 2016
- 4 minut(y) czytania
6 lutego 2016 roku wreszcie nadszedl ten dzień i godzina zero. Ten dzień i ta godzina to moment w którym rozpoczynamy pierwszą PTOPwską WYPRAWĘ konikową. Wyprawę, czyli takie przedsięwzięcie w którym zamiast pakować nasze dzikie koniki do przyczepy bierzemy je na uwiąz lub lążę i razem ruszamy w docelowe miejsce przeznaczenia. W tym przypadku, tym miejscem są Ancuty, czyli wieś i gospodarstwo Jacka Kotowicza w którym przebywa nasz drugi konikowy tabun z ogierem Nubisem. Prowadzone przez nas klacze ruszyły na "schadzkę", a jej efektem mają być małe źrebaki oraz wpisanie klaczy do hodowlanej księgi głównej konika polskiego.
Jeszcze przed 7.00 poszliśmy i odłowiliśmy nasze wyprawowe koniki.

Kalitnik, sobotni poranek w bramie prowadzącej na podwórko Pana Stasia. Gaba z Tarnawką czekają na wymarsz do Ancut. Tarnawka to 4letnia klacz pochodząca z hodowli PAN Popielno. Zawsze bardzo nieufna i nie lubiąca bliskiego kontaktu z człowiekiem. Kiedy jednak już uda się ją "odłowić" z pastwiska jest dobrym towarzyszem w podróży. W Kalitniku pozostała jej roczna córka Tara.

Aneta z Narnią. Narnia to również 4letnia klacz i podobnie jak Tarnawka pochodzi z hodowli PAN Popielno. Jest zupełnie inna. Ufna i zarazem łasuch. Gdy rok temu rodziły się źrebaki to jedynie jej córka Niagara od pierwszej chwili towarzyszyła nam na pastwisku. A ponieważ Niagara była szybka i chodziła własnymi ścieżkami, to matka musiała za nią nadążać, a tym samym Narnia musiała też polubić kontakt z człowiekiem. I tak pozostało.

Kaśka z Ledą ZO. Leda to 8letnia klacz pochodząca z hodowli Państwa Płońskich koło Węgorzewa. Mama ubiegłorocznej źrebki Lawendy. Płochliwa i niechętna bliskim kontaktom z człowiekiem. Wymagała sporo pracy przed WYPRAWĄ, ale wspólne treningi przekonały, że nie jest to takie złe.

Aneta i Norbert z Lekturą. Lektura to 10letnia klacz również pochodząca z hodowli Państwa Płońskich. Mama ubiegłorocznej źrebki Lerki. Jedyna klacz w prowadzonym tabunie posiadająca licencję z wpisem do księgi głównej hodowli konika polskiego. Stąd też najszybciej ucząca się ze wszystkich klaczy. Spokojna i zasadniczo powolna, ale dzięki pracy wykonanej przez Norberta na WYPRAWIE - jako jedyna - wędrująca z siodłem i jeźćcem.

Jarek i Nimfa ZO. Nimfa to kolejna 8letnia klacz pochodząca z hodowli Pańśtwa Płońskich. Absolutnie nr 1 jeśli chodzi o dzikość. Najdłużej opierała się współpracy z nami i tak jej zostało. Gdy w styczniu pierwszy raz zapędziliśmy ją do odłowni po chwili z krótkiego rozbiegu skoczyła 130 cm przez ogrodzenie i tyle ją widzieliśmy. W ubiegłym roku straciła źrebaka. Wyzwania prowadzenia tej klaczy podjął się Jarek. Oboje dali radę, choć było trudno:)))

Nitka na zdjęciu z Edytą, ale to klacz którą na początku wędrówki prowadził piszący te słowa Romek. Nitka to 9letnia klacz również z hodowli Państwa Płońskich. Mama ubiegłorocznego źrebaka Nurzyka. Klacz przewodniczka tabunu. Powoli nabierająca zaufania. Potrafi podejść, sprawdzić co jest w rękach i kieszeniach, choć ciągle uważa aby nie dać złapać się za kantar.Klacz z licencją wpisana do rozdziału II księgi głównej.

Przed wyjściem z Kalitnika koniki zostały napojona i nakarmione porządną garścią owsa.
Na zdjęciu Romek karmi Nitkę, obok na swoją kolej czeka Narnia pod opieką Anety, a Gaba wrzuca pierwszą porcję wieści na FB.
RUSZAMY W DROGĘ

Wyruszmy z Kalitnika. Klacze spędziły tu na pastwiskach ponad 13 miesięcy. Przywędrowały pod koniec grudnia 2014 roku w tabunie 14 koników po długiej ucieczce od poprzedniego opiekuna. Podobno samodzielnie wędrowały po bezdrożach podlaskich kresów już ponad 2 tygodnie. To jest jednak temat na inną opowieść. W między czasie wiosną, każda z nich urodziła źrebaka.
Gdzieś z przodu niewidoczny na zdjęciu "pędzi" Romek z Nitką. Dalej ze swoimi opiekunami są Nimfa, Narnia, Lektura, Leda i Tarnawka, która jest ledwie widoczna na samym końcu.

Wędrujemy przez łąki pomiędzy Kalitnikiem, a wsią Kuce.

Leda prowadzona przez Kaśkę i Mateusza, a w tle wieś Piotrowy Gród.

A to Podlasie właśnie!!! Czasem myślę sobie, że jest to świat mojego dzieciństwa, który już nie istnieje. Wtedy pojawia się taka scena i robi się przecudnie.

Nitka z Romkiem i pola pod wsią Lewsze.

Nimfa z Jarkiem. Okolice wsi Barszczewo.

Wreszcie dowiedzieliśmy się po co Lektura na swoim grzbiecie taszczy to siodło. W drodze przez las Norbert stwierdził, że czas na odpoczynek i ku naszej zazdrości ruszył w dalszą trasę konno, i chyba poczuł się dumnie.

Wcześniej wędrowaliśmy przez łąki i pola, ale większość nasz drogi to były leśne dukty.

Nasz główny opiekum WYPRAWY - Wojtek. Studiuje mapy w trakcie przerwy na popas ludzi i koników.

Lektura w przerwie przegryza owies.

Połowa drogi i pamiątkowe zdjęcie naszego całego zespółu w komplecie.
Od lewej: Tarnawka, Gabrysia, Lektura, Aneta P., Aneta G., Michał, Krzysiek, Nimfa, Jarek, Nitka, Iza, Romek, Wojtek, Leda, Mateusz, Narnia, Bożena, Kasia i Edyta. A kto zrobił to zdjęcie?

Droga w okolicach wsi Waniewo. Po przerwie Iza przejęła prowadzenie Nitki ...

... Krzysiek prowadził Narnię, a ...

... Edyta poprowadziła Tarnawkę.

Najtrudnieszy moment naszej wędrówki z Puszczy Knyszyńskiej w dolinę Narwi. Droga Zabłudów - Hajnówka. Dzikie konie i duży ruch samochodowy to trudna do opanowania mieszanka. Niestety nie było innego wyjścia i musieliśmy przejść drogę, ponieważ jedynie tu znajdował się most na rzece Rudzie. Za mostem rozciądała się już dolina Narwi.

Okolice wsi Ancuty i pierwszy łyk wody z rzeki Narew. Choć jedynie Nitka miała odwagę zamoczyć pysk w wodzie.

Wreszcie na miejscu w Ancutach. 24 km za nami. Szczerze pisząc to wszyscy - konie i ludzie - mieliśmy już dość. Tak się zastanawiam... My mieliśmy odciski i bolały nas nogi. A konie jak odczuwały to zmęczenie?

Wchodzimy do gospodarstwa Jacka Kotowicza na teren kontrolowany przez ogiera Nubisa. Iza wprowadza Nitkę, a za nią rusza sznureczek pozostałych koni.

W kłusie pomiędzy drzewami. Wreszcie wolne. Pozostaje tylko pytanie. A gdzie ten ogier?
Comments